Samookaleczanie

Na wielu forach pro ana istnieją oddzielne działy poświęcone tej tematyce. Najczęściej stosowane metody okaleczania się to nacinanie skóry, przypalanie. Brzmi makabrycznie, a jednak zaburzone jedzenie ma wiele wspólnego z samookaleczeniem:

  • sposób rozładowania negatywnych emocji – podobnie jak w bulimii napady obżarstwa, a następnie wymiotowanie, tak zadawanie sobie ran daje poczucie ulgi,
  • wstyd i ukrywanie swojego stanu przed najbliższymi – te elementy są charakterystyczne zarówno dla zaburzeń odżywiania, jak i samookaleczania (np. zarówno w przypadku bulimii, jak i regularnego samookaleczania się istnieje znacznie zwiększone ryzyko wystąpienia depresji);
  • tak jak w anoreksji – okaleczanie się i głodowanie dają poczucie kontroli nad własnym ciałem,
  • podobnie jak w anoreksji, gdzie głodówka może być sposobem na wymierzanie sobie kary, podobną funkcję może pełnić samookaleczanie;
  • kompensowanie poczucia winy rytuałami oczyszczającymi – zarówno głodówka, jak i samookaleczanie są często związane z zachowaniami rytualnymi związanymi ze spożywanymi posiłkami lub zadawaniem ran;
  • manipulowanie otoczeniem – podobnie jak w anoreksji, problem samookaleczania może stać się swojego rodzaju „tematem zastępczym” dla rodziny (np. rodzice walczący ze sobą, czy rozważający rozwód, dla dobra dziecka zawierają „sojusz”, anoreksja, czy samookaleczanie stają się głównym problemem rodziny w miejsce konfliktów czy kłótni).

Biorąc pod uwagę jak często osoby chore na swoich blogach narzekają na to, jak wiele kosztuje je odmawianie sobie jedzenia, jak często ich odczucia pokrywają się z odczuwaniem fizycznego bólu, styl pro ana można uznać za wyrafinowaną formę autoagresji.

Anorektyczki, opowieść o dziewczynach, które chcą być zbyt lekkie – Polska – Newsweek.pl

Isabelle Caro, francuska modelka i twarz kampanii przeciwko anoreksji. Zmarła na tę chorobę w 2010 r. W chwili śmierci ważyła 25 kg.

W domu anorektyczki jest piekło, każdy mówi: jedz. Zmusza, pilnuje, śledzi. Wpada się więc do koleżanek na fejsie. Tam się teraz zlatują motyle. Dziewczyny, które chcą być lekkie.Pieprzony internet – złości się Adam (urzędnik, województwo kujawsko-pomorskie). Jego córka Ola ma 25 lat, trzeba ją było już sześć razy wieźć do szpitala. Raz udało jej się zejść z wagą do 28 kilogramów. Trochę tam, w tych szpitalach, przymuszali ją do jedzenia. Ale wychodziła i znowu chudła.W internecie podają sposoby. Są przeliczniki: łyżka jogurtu 0 proc. – 8 kcal, łyżeczka siemienia lnianego – 24 kcal, plamka masła light – 19 kcal… – Masła nie tykała. Jak się jej dało na talerz, to wystarczyła chwila nieuwagi i topiła je w herbacie, a herbatę wylewała – opowiada ojciec.Zaczęła tracić na wadze w pierwszej licealnej. Ale ani jemu, ani żonie jakoś długo nie zapalało się czerwone światełko. Oleńka, dziecko bezproblemowe, zawsze we wszystkim świetna, z klasy do klasy na szóstkach. Wracało się po pracy, patrzyło: o, siedzi przy biurku, uczy się, jak zwykle. A ona już siedziała w internecie, w tych tabelkach, dietach.– Trochę mnie zastanowiło, gdy zaczęła nosić się na czarno i luźno: bluzy wielkie, spódnice szerokie. Ale myślałem: widocznie teraz taki styl – tłumaczy ojciec. Aż kiedyś przez przypadek wszedł do łazienki, córka się myła, nie zamknęła drzwi… Szkielet. Dopiero wtedy im się oczy otworzyły. Prosili: Ola, jedz. Krzyczeli. Wmuszali. – Siadałem przy stole naprzeciw niej i pilnowałem. A ona i tak wsmarowywała jedzenie w talerz, zrzucała pod stół, chowała we włosy, w serwetkę, buty. Ma typ anoreksji restrykcyjny, więc gdy kiedyś babci się wyrwało, że chyba w końcu ciut przytyła, to Ola zaraz pobiegła robić dodatkowe pompki. Dla niej 600 pompek to było nic. W godzinę 1100 brzuszków i 1050 nożyc

– Kaja (ma 18 lat, 160 cm wzrostu) wszystko, co zrobi dla swojego ciała, zapisuje na fejsie. W dwa miesiące straciła 21 kilogramów i dalej chudnie. Sukcesy ostatniego poniedziałku: dwie godziny wymiotów. Do tego, jak zawsze po szkole: dwie godziny fitnessu. Później bieżnia, rower. Przed zaśnięciem brzuszki, półbrzuszki, nożyce. Do końca miesiąca chce zgubić jeszcze pięć kilo, więc zaostrzyła dietę. Rano woda z octem jabłkowym, ćwiartka grejpfruta. Przed południem ćwiartka. Na obiad ćwiartka.Tak dobrze jej idzie, że została zaproszona do zamkniętej grupy na Facebooku: tylko dziewczyny z postanowieniem, żeby osiągnąć lekkość motyla. Robią zawody: która najwięcej zrzuci. Jak któraś się nie przykłada, za karę musi zjeść czekoladę. I wtedy jeszcze bardziej musi się katować, żeby stracić kalorie. Grupy na FB to nowa odsłona tego, co już w sieci istniało – zauważa Ludmiła Chludzińska z Wrocławia. Jej mąż Paweł jest psychiatrą, trafiają do niego osoby z zaburzeniami jedzenia. Bardzo często pomysły na drakońskie diety i ćwiczenia ściągają z internetu, tam szukają wsparcia – no to Chludzińscy z ciekawości też zaczęli przeszukiwać sieć. Znaleźli strony pro ana, blogi i fora, a teraz doszły do tego zamknięte grupy na portalach społecznościowych. Pro ana, czyli pro anoreksja. Chludzińska twierdzi, że oprócz anorektyczek dużo jest tam dziewczyn, które zachowują się tak, jakby marzyły o anoreksji, nie mogły się jej doczekać. Odrzucają myśl, że to choroba psychiczna. Dla nich to styl życia. Nazywają anoreksję pieszczotliwie aną, najlepszą przyjaciółką, towarzyszką. Werbunek do grup na FB nie jest przypadkowy. Widać dużą czujność, aby nie przeniknął wróg: na przykład ktoś z rodziny, kto nie lubi ana, kto mógłby wywlec tajemnice grupy. Przed przyjęciem sprawdza się każdego: wiek, wzrost, waga (jaka była kiedyś, jaka jest teraz, a jaką zamierza się osiągnąć), trzeba opisać diety, jakie się dotąd stosowało. A przede wszystkim jasno określić, jaki się ma stosunek do ana. Grupa, do której należy Kaja, raz pochopnie wpuściła kogoś i okazało się, że to wróg. Wrzucił zdjęcie jednej z anorektyczek, podpisał: gruba świnia. – Przykre – mówi Kaja. Każda liczy przecież na wsparcie, a nie poniżenie. Członkinie wysyłają sobie pozdrowienia: „Trzymaj się chudo”. „Wytrwaj”. Oraz podsyłają thinspiracje (od thin – szczupły). Thinspiracją mogą być fotki kościstych ramion, wychudzonych nóg. Po każdej thinspiracji chce się być thin jeszcze bardziej.

Źródło: Anorektyczki, opowieść o dziewczynach, które chcą być zbyt lekkie – Polska – Newsweek.pl

Anoreksja: moja historia – Lifestyle – ELLE.pl – trendy jesień zima 2017 2018: modne fryzury, buty, manicure

STRONA GŁÓWNA > LIFESTYLE > ANOREKSJA: MOJA HISTORIA14.11.2014Anoreksja: moja historia Facebook Google+ Pinterest TwitterSuperszczupła sylwetka, o której marzą dziewczyny, dla mnie stała się początkiem koszmaru. Dziś wiem, że poczucie własnej wartości nie zależy od kilogramów. Ale na wagę nie wchodzę.Na wszelki wypadek.Anoreksja: moja historiaO tym, że będę pracować w ELLE, mogłam tylko marzyć. Gdy ukazał się pierwszy numer polskiej edycji, miałam siedem lat. Na wybiegach królowały kościste piękności – Kate Moss i Stella Tennant. Dziś gwiazdą wybiegów jest Kate Upton, seksowna blondynka o rubensowskich kształtach. Ale Kate i modelki plus size są wciąż niszą, zwłaszcza w świecie high fashion. Kreacje od projektantów dobrze leżą tylko na bardzo, bardzo chudych dziewczynach, i to one wciąż wiodą prym w modelingu. A my, kobiety, wciąż się do nich porównujemy i często chcemy wyglądać tak samo. „Nie mogę pić, nie mogę jeść. Ja chcę być chuda” – śpiewała Agnieszka Chylińska. Też chciałam być chuda. Nie wiedziałam, że potem moim największym marzeniem będzie, aby przytyć i normalnie jeść. Przez pięć lat miałam anoreksję.Listopad 2004, 54 kgZaczęło się niewinnie. Eliminacja słodyczy, chowanie kotleta pod ziemniakami. Dość szybko za obiad wystarczał mi jogurt 0 proc., choć jako dziecko byłam pulchna i kochałam wszystko, co słodkie i tłuste.Początek liceum. Jestem zwykłą, szczupłą dziewczyną, która lubi siebie i lubi jeść. Ale presja otoczenia daje się we znaki. Gdy w klasie zaczyna się moda na odchudzanie, szybko ją podchwytuję. Tylko o ile moje koleżanki z pasją dyskutują o dietach, po czym idą na frytki, ja poważnie podchodzę do sprawy. Od listopada do stycznia tracę 12 kilo.Pierwszy miesiąc to koszmar. Mój żołądek przyzwyczajony do regularnych posiłków, błaga o jedzenie. Głód hamuję papierosami i kawą. Cellulit ekspresowo znika z moich ud, jak zresztą one same. W lustrze pojawiają się za to wystające obojczyki. Im mniej ważę, tym czuję się pewniejsza siebie i z pogardą patrzę na grubsze koleżanki. Nareszcie jestem chuda i atrakcyjna jak modelki. Ale tylko dla siebie. I niestety tylko do czasu…Tracę kontrolę nad odchudzaniem. Chudnę coraz szybciej, jem coraz mniej. Po szkole przesiaduję godzinami w parku, byle tylko nie wracać do domu i mamy, która prośbą i groźbą próbuje nakłonić mnie do jedzenia. Mój żołądek jest tak skurczony, że nie mogę zjeść jabłka, nie wspominając o obiedzie. Do życia wystarczają mi paczka Marlboro, butelka wody i miętówki bez cukru. Ubrania kupuję w dziale dziecięcym, bo w „dorosłych” rozmiarach tonę. Nie wiem skąd, ale na szczęście mam siłę się uczyć i chodzić na imprezy.Kwiecień 2005, 35 kg
Wiosna, a ja chodzę w kożuchu, bo wciąż jest mi zimno. Mam zapchane uszy i nogi spuchnięte jak kobieta w ostatnich tygodniach ciąży.Na moim całym ciele pojawia się dziwny meszek. Z każdym dniem jestem coraz bardziej zmęczona, coraz słabsza. W mediach coraz głośniej mówi się o anorektyczkach, które zagłodziły się na śmierć. I po raz pierwszy pojawia się strach… Też tak skończę? Ulegam presji mamy, która siłą zaciąga mnie do psychiatry. Lekarz każe mi stanąć na wadze. Diagnoza: 35 kilo (mam 168 cm wzrostu), BMI 12,5, anoreksja, wyniszczenie organizmu z zagrożeniem życia, hospitalizacja natychmiastowa. Do szpitala trafiam na trzy miesiące, tuż przed osiemnastką. Szybko się okazuje, że jeśli nie chcę tam spędzić kolejnych miesięcy, muszę współpracować. Jeść i tyć. Jem więc jak wzorowa uczennica. Inne anorektyczki mnie nienawidzą. Kiedy chowają kotlety po kieszeniach, masło wcierają we włosy, a przed ważeniem opijają się litrami wody, ja zjadam wszystko w imię wolności. I tyję.

Koniec czerwca, 11 kilo na plusie. Zmuszam mamę, aby wypisała mnie na własne żądanie. Wychodzę i wiem, że już tam nie wrócę. I że znów będę chuda.
Początek roku szkolnego. Wracam do wagi sprzed szpitala. Znów wybucha panika, zwłaszcza że za parę miesięcy mam zdawać maturę. Nauczyciele przekonują mamę, że nie dam rady przystąpić do egzaminów. Na przekór wszystkim zakuwam więc jak szalona. I znów jem coraz mniej. Przed cotygodniową wizytą kontrolną u dietetyczki wkładam najcięższe buty. Ale i tak do końca roku waga spada poniżej 40 kilogramów. Maturę zdaję celująco i dostaję się na wymarzone dziennikarstwo. I co? I niewiele się zmienia. Mam coraz bardziej dosyć siebie i swojego życia. – Powinnaś zmienić otoczenie – radzi mi znajoma lekarka. Na drugim roku składam więc papiery na wszystkie możliwe uczelnie. Trafiam do Mediolanu w ramach programu Erasmus. Czy mogło być lepiej? Włochy, moda, dolce vita… Gdzie, jak nie tam, mogę na nowo nauczyć się jeść i cieszyć się życiem?

Początki są trudne. Obcy kraj, język… i jedzenie. Włosi jedzą ciągle! Jedzenie to ich sens życia, którego nie potrafię zasmakować. Ale poznaję Daniele, który co tydzień zaprasza mnie na kolację. Zaczynamy jeść o 22, często kończymy o trzeciej nad ranem. Nikt mi nie zadaje pytań, dlaczego jestem taka chuda, tylko dolewa wina i częstuje kolejnym kawałkiem pizzy. Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale zaczynam jeść coraz więcej i zaczynam odczuwać zapomniany głód.
Po roku we Włoszech wracam 10 kilo cięższa, zakochana i szczęśliwa. Rodzina jest zachwycona moją przemianą. Od znajomych słyszę, że ładnie wyglądam. – Ładnie czy grubo? – pytam zaczepnie. Oswojenie się z „nowym” ciałem zajęło mi ponad rok. W międzyczasie tyję, chudnę, obżeram się, głodzę. I zaczynam staż w ELLE.

Wrzesień 2014, 56 kg
Dziś jem tak jak przed chorobą. Nie mam obsesji na punkcie kalorii i chyba z coraz większym przekonaniem mogę powiedzieć, że akceptuję siebie. Praca w ELLE oswoiła mnie z magią Photoshopa. W świecie mody nigdy nie jest się za chudym, skoro nawet wiotkie jak trzcina modelki są komputerowo wyszczuplane. Pozostaje odpuścić. Pewnie, że mogłabym ważyć mniej, mieć bardziej płaski brzuch albo węższą talię. Tylko czy dzięki temu moje życie byłoby lepsze? Nie, bo im więcej chudłam, tym bardziej byłam nieszczęśliwa. Ale na wszelki wypadek unikam wagi, zwłaszcza gdy mi się wydaje, że trochę przytyłam, że jest mi za ciężko z samą sobą. Mimo wszystko widoku szóstki z przodu mogłabym łatwo nie przeżyć. Anoreksja zostanie już ze mną na zawsze. W głowie i w ciele.To przez nią mam zwiększone ryzyko osteoporozy, dlatego powinnam uprawiać sport. Ale przyznaję się – często zamiast na jogę wolę iść na wino i pizzę z koleżanką. To też jest przyjemne.

Tekst Marta Krupińska

Źródło: Anoreksja: moja historia – Lifestyle – ELLE.pl – trendy jesień zima 2017 2018: modne fryzury, buty, manicure

telefon zaufania

Masz problem? Zadzwoń do nas!

– Telefon Zaufania 116 111 jest czynny codziennie, od 12.00 do 22.00!
– Pod numer 116 111 mogą zadzwonić dzieci i młodzież z całej Polski!
– Chętnie i cierpliwie wysłuchamy tego, o czym zechcesz nam opowiedzieć!
– Wspólnie z Tobą zastanowimy się, co można zrobić, aby rozwiązać Twój kłopot!

Pamiętaj:

– W Telefonie Zaufania jesteś anonimowy – nie musisz mówić nam, jak się nazywasz i skąd dzwonisz.
– Połączenia z numerem 116 111 są całkowicie bezpłatne.

Kryzysowy telefon zaufania : 116 123 
(od poniedziałku do piątku w godzinach od 14.00 do 22.00)
Infolinia stowarzyszenia Karan (problem uzależnień) 800 120 289
(czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00-17.00)
Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży : 116 111
(od poniedziałku do niedzieli w godzinach od 12.00 do 22.00)

Pozostałe telefony, których koszt wynosi jak za połączenie lokalne niezależnie od jego
trwania:

Telefon zaufania dla osób uzależnionych od jedzenia (anoreksja, bulimia, nadwaga):
(22) 632 08 82
(czynna od poniedziałku do niedzieli w godz. 16.00-20.00)

Telefoniczna Pierwsza Pomoc Psychologiczna: 22 425-98-48
(Czynna od poniedziałku do piątku: 17:00-20:00 oraz w soboty: 15:00-17:00)

Czasem wystarczy szczera rozmowa z rodzicami, rodzeństwem lub kimś dla Ciebie bliskim. Równie dobrze może być to nauczyciel, wychowawca lub pedagog szkolny.
                                                           PAMIĘTAJ! NIGDY NIE JESTEŚ SAM!! DAJ SOBIE POMÓC!!

„Tiramisu z truskawkami”

Książka autorstwa Joanny Jagiełło przedstawia historie kilku nastolatków a w tym Natalii-18-latki chorej na anoreksję.Niewinne odchudzanie się powoli zamienia się w zaburzenie odżywiania. Pisarka porusza naprawdę ważny problem, jakże dziś aktualny. Czytelnik ma możliwość na wniknięcie w myśli bohaterki, która czuje obrzydzenie, spoglądając na swoje ciało i jedzenie. Historia ta pokazuje, do jakich rzeczy zdolni są anorektycy, by ciągle chudnąć. Autorka po mistrzowsku opisuje przemianę nastolatki, przestrzegając młodych przed tym problemem. To także nieśmiała próba podpowiedzenia, jak obchodzić się z osobami chorymi na zaburzenie odżywiania.                                                     download

Przyczyny anoreksji

Anoreksja nazywana jest chorobą duszy. Jej geneza może być bardzo różna. Niewątpliwy wpływ na rozwój choroby mogą mieć uwarunkowania rodzinne. Zwraca się w tym przypadku uwagę na zaburzenia komunikacji w domu, prowadzenie rozmaitych gier rodzinnych, w których dziecko jest zmuszone uczestniczyć. W takich rodzinach często unika się konfliktów, które pozostają całymi latami nierozwiązane.

Ważnym aspektem są zaburzenia funkcjonowania na linii rodzic dziecko. Zaobserwowano kilka typów negatywnych postaw rodzicielskich prowadzących do tego typu zaburzeń.

1.postawa usidlająca – wiąże się z zatarciem granic systemów i funkcji poszczególnych członków w rodzinie. Wszyscy żyją tu nawzajem swoim życiem, następuje pomieszanie ról oraz ignorowanie potrzeb takich jak prywatność oraz odrębność. W praktyce zatraca się indywidualność członków takiego systemu.

2.postawa nadopiekuńcza – wywodzi się z przesadnej, nieuzasadnionej troski o dziecko. Pozornie w takiej rodzinie występuje wzajemna troska i dbałość o siebie wszystkich członków. Wynikają one jednak z przekonania o zagrożeniach i niebezpieczeństwach generowanych przez świat zewnętrzny.

3.postawa sztywna – wiąże się z nadrzędną zasadą jaką jest unikanie konfliktów oraz nie mówienie o problemach. Opanowanie i brak emocji negatywnych stają się tutaj niepisaną zasadą, której przestrzegają domownicy. W rzeczywistości jednak rodzice prowadzą ze sobą różne gry małżeńskie, w które często wciągają dzieci.

U podstaw anoreksji leży często nieuświadomiony lęk przed własną seksualnością, identyfikacją z własną płcią, dorastaniem. Anoreksja jest sposobem na uzyskanie sylwetki sprzed okresu pokwitania, bez wyraźnie zaznaczonych cech płciowych czyli sylwetki dziecka. Dopełnieniem tego obrazu jest utrata miesiączki, które wiele chorych kobiet napawa wręcz zadowoleniem.

Osoby anorektyczne, chociaż pozornie koncentrują się tylko na swoim ciele, kierują także wyraźne sygnały w stosunku do swoich rodzin, doprowadzają do sytuacji kiedy w końcu stają się zauważane, ważne. Ich zachowanie może być próbą regresji emocjonalnej, próbą zasłużenia sobie na miłość.

Osobowościowe predyspozycje osób zapadających na anoreksję, spośród których wiele cechuje przesadny perfekcjonizm, duże ambicje i oczekiwania przy niskim poczuciu własnej wartości i braku wiary w siebie sprawiają, że są one niezwykle konsekwentne w dążeniu do uzyskania „perfekcyjnego” w ich pojęciu wyglądu. I dlatego tak trudno jest przerwać zaklęte koło takiego sposobu funkcjonowania.

 

 

Jak się umiera na anoreksję? | KobietaXL.pl – Portal dla Kobiet Myślących

Należy podkreślić, że zaburzenie to najczęściej rozpoczyna się w sposób niezauważalny dla pozostałych osób. Jedynym mierzalnym wskaźnikiem jest stopniowy spadek masy ciała osoby chorej. Paradoksalnie bardzo często wywołuje on pozytywną reakcję otoczenia, szczególnie rówieśników, co skutkuje wzmocnieniem się przekonania, że podjęte działania służą dobru, wzmacniają jego pozycję w grupie, budują prestiż w otoczeniu. Często osoby do tej pory uległe, skłonne do ustępstw, wykazują niezłomność w podjętej przez siebie decyzji dotyczącej odchudzania. Czynniki wyzwalające w przypadku anoreksji są bardzo różne. Mogą wiązać się z krytycznymi uwagami, które osoba słyszy na temat swojego wyglądu w domu lub w środowisku rówieśniczym. Niekiedy może być to nawet jakieś błahe spostrzeżenie lub luźna uwaga, która w połączeniu z czynnikami predysponującymi powoduje wybuch zaburzenia. W innych przypadkach anoreksja rozpoczyna się od szeroko pojętej fascynacji modą a następnie wyglądem modeli i modelek, wiązaniem swoich planów życiowych z tą branżą lub po prostu pragnieniem osiągnięcia pewnych standardów urody. Zgubnym także okazuje się powszechna akceptacja „bycia na diecie” i pilnowania swojej wagi nawet wtedy, gdy nie ma się ku temu podstaw (nadwagi czy otyłości). Często postanowienie zrzucenia poprzez stosowanie diety kilku „zbędnych” kilogramów staje się początkiem wyniszczającej choroby. Początkiem anoreksji może być także presja środowiska, w którym utrzymanie szczupłej a nawet bardzo szczupłej sylwetki jest standardem (szkoły baletowe, modeling, jeździectwo itp.). W środowiskach tych szczupłość jest przepustką do odnoszenia sukcesów w danej dziedzinie. W skrajnych przypadkach anoreksję wywoływały nawet posty o charakterze religijnym. Etiologia tego zaburzenia jest więc jak widać bardzo złożona. Fazy zaburzenia Początkowemu stadium towarzyszy uczucie euforii, witalności i pobudzenia. Osoby te zyskują poczucie panowania nad własnym życiem (którego często do tej pory w swoim odczuciu nie miały) i są przekonane, że są na właściwej drodze do odnoszenia sukcesów o ile tylko będą nad sobą nadal pracować. W związku z tym stopniowo zmniejszają racje przyjmowanych pokarmów. Często kończy się to na tak drastycznym ograniczeniu, że wydaje się to aż niemożliwe w punktu widzenia osoby zdrowej – np. całodzienny jadłospis zastępuje 150 g odchudzonego jogurtu. W tej fazie osoba zaburzona zaczyna także coraz intensywniej ćwiczyć i podejmować różnego rodzaju aktywność fizyczną (np. wszędzie porusza się na rowerze). Jest skłonna podejmować liczne działania, tryska optymizmem i dobrym nastrojem. Niekiedy na tym etapie pojawia się u dziewcząt zatrzymanie miesiączki. Niektóre z nich przyjmują ten fakt w sposób bardzo pozytywny, ponieważ wzmaga w nich przekonanie o panowaniu nad swoim życiem. U innych następuje radość wynikająca z faktu, iż moment stawania się dorosłą kobietą opóźnia się.  W następnym stadium pojawia się poczucie wyższości moralnej, wynikające z faktu, że panuje się nad apetytem. Ta faza jest często bardzo myląca, ponieważ można odnieść wrażenie, że osoba taka bardzo dba o swoje odżywianie. Często zdarza się, że ma ponadprzeciętną wiedzę na temat odżywiania, jego zasad, tabeli kalorycznych ale także przygotowywania posiłków (śledzenie programów kulinarnych, blogów, kolekcjonowanie przepisów itp.). Chętnie także przygotowuje posiłki dla całej rodziny. Dokonuje heroicznych wysiłków, aby nie ulec pokusie jedzenia, co wzmacnia w nej poczucie wspomnianej wcześniej wyższości moralnej. Warto jednak podkreślić, że osoby te często nie spożywają posiłków z innymi członkami rodziny i używają licznych (często bardzo przekonujących) argumentów mających tłumaczyć takie zachowanie. Na tym etapie dominującym uczuciem staje się lęk, który zastępuje poprzednio występujące pozytywne emocje. Widoczny już dla wszystkich duży ubytek wagi ciała nie stanowi dla zaburzonego/zaburzonej źródła wystarczającej satysfakcji. W obrazie klinicznym dominuje lęk przed przybraniem na wadze, narzekanie na nadwagę i brak zgody (czasami bardzo gwałtowny) na regularne przyjmowanie posiłków. Wyobrażenie własnego ciała u tych osób jest tak dalece zaburzone, że bez względu na aktualną wagę są  przekonane, że są za grube i cierpią z tego powodu. Niekiedy dostrzegają swoją chudość, ale lękiem napawa je zmienienie tego stanu. W tym okresie restrykcyjne dbanie o dietę może przeplatać się z objadaniem się (następują napady głodu), co powoduje poczucie winy, strach przed przytyciem. Chcąc temu zapobiec może stosować głodówki lub większą liczbę ćwiczeń. Niekiedy prowokować wymioty lub przeczyszczać się nadmierną ilością leków. Mówimy wówczas o anoreksji bulimicznej.

Źródło: Jak się umiera na anoreksję? | KobietaXL.pl – Portal dla Kobiet Myślących

10 przykazań pro-ana i zasady jakimi się kierują

Dekalog po-ana:
  • Jeśli nie jesteś chuda, to znaczy, że nie jesteś atrakcyjna.
  • Bycie chudą jest ważniejsze od bycia zdrową.
  • Będziesz się głodziła i robiła wszystko co w Twojej mocy, aby wyglądać coraz szczuplej.
  • Nie będziesz jadła bez poczucia winy.
  • Nie będziesz jadła niczego bez ukarania siebie za to.
  • Będziesz liczyła każdą kalorię i ograniczała ich ilość.
  • Najważniejsze jest to, co mówi waga.
  • To proste: chudnięcie jest dobre, a przybieranie na wadze – złe.
  • Nigdy nie jesteś „zbyt” chuda.
  • Bycie chudą i niejedzenie są dowodami prawdziwej siły woli.
1.Musisz znienawidzić jedzenie i pokochać głód.

2.Waga
Waga nigdy nie kłamie, co więcej – to ona jest odzwierciedleniem Twoich sukcesów i porażek każdego dnia. Waż się każdego dnia, najlepiej na czczo i o tej samej porze. Jeśli wskazówka wagi podskoczy w górę, zrezygnuj tego dnia z kolacji. Oczywiście wahania o 1-2 kg są w tzw. normie. To skutek przejściowego zatrzymania wody w organizmie.

3.Wymiary
Mierzymy się co tydzień lub dwa. Biust, talia, biodra.

4.Cele
Wyznacz sobie realne cele i dąż do nich. Nie zapominaj o nagrodach, to ważne.

5.Kalorie
Kalorie są jednym z najważniejszych punktów diety, powinnaś kontrolować ilość spożytych/spalonych w ciągu dnia kalorii. Najlepiej wszystko zapisuj, będą Ci do tego potrzebne tabelki kaloryczne i zwykły zeszyt…

6.Dieta Ustal przede wszystkim system swojej diety. To znaczy załóż sobie np. że będziesz ograniczać tłuszcz, albo jeść tylko produkty bogate w białko i błonnik.

7.Menu
Stopniowo wykreślaj ze swojego jadłospisu tłuszcze, uważaj na węglowodany. Dla ułatwienia możesz zrobić sobie listę rzeczy, które jesz.

8.Thinspiracje
To mogą być zdjęcia, fragmenty piosenek, dosłownie cokolwiek, co mogłoby Cię zmotywować w dążeniu do celu.

9.Lustro
„Spójrz w lustro i powiedz sobie, że jesteś gruba. Nie wierz w to, co mówią inni. Oglądaj zdjęcia chudych dziewczyn i zostań taka jak one. Nie myśl o jedzeniu, nie jedz. Jedzenie sprawi, że utyjesz. Każde jedzenie tuczy. Pij dużo wody. Przymierzaj ubrania o dwa numery za małe, zmotywuje Cię to do niejedzenia, by do nich schudnąć. I nie płacz. Płacz pokazuje, że nie masz nad sobą kontroli”.

10.W dążeniu do ideału…
Miej zawsze doskonały makijaż, idealną fryzurę, dokładnie wysprzątany pokój, najlepsze notatki, oceny i tak dalej. W ogóle staraj się być najlepsza we wszystkim, co robisz. Kontrola nad sobą pomoże Ci to osiągnąć.

11.Bransoletki
To nasz symbol, nieoficjalny znak rozpoznawczy dla wtajemniczonych. Kolor czerwony oznacza anoreksję, fioletowy – bulimię. Jeśli kiedykolwiek spotkasz drugą taką osobę, popatrz jej prosto w oczy i uśmiechnij się. Ona zrozumie.

12.Nasza tajemnica
Nie mów nikomu…

To wpis na jednym z wielu blogów promujących anoreksje i bulimię (http://motylekpro-ana.blogspot.com/2014/03/drogie-motylki-witam-w-kolejnym-dniu.html). Właśnie tego typu wpisu przyczyniają się do coraz częstszej zachorowalności wśród młodzieży.

 

Pro-ana

Pro-ana– termin odnoszący się do promowania anoreksji jako świadomego wyboru i pożądanego stylu życia oraz negowania faktu, że jest to choroba.

Jednym z haseł ruchu pro-ana jest zdanie Christophera Marlowe, „quod me nutrit me destruit” – „to, co mnie żywi, niszczy mnie”. Obsesyjne dążenie do docelowej wagi jest tu postrzegane jako dążenie do perfekcji.

Głównym miejscem funkcjonowania ruchu jest Internet. W pro-anie ważna jest motywacja do zrzucania wagi. Na stronach internetowych poświęconych pro-ana znajdują się działy z materiałami mającymi zmotywować do dalszego chudnięcia lub utrzymania niskiej wagi. „Thinspiracje” to zdjęcia wychudzonych kobiet, które mają stanowić wzór do naśladowania, ideał stojący na końcu drogi przez diety i głodówki. Motywacją mogą być również teksty, piosenki, cytaty albo zdjęcia otyłych osób.

W pro-ana upatrywany jest sposób na szczęśliwe życie i osiągnięcie ważnego celu. Autorzy stron często otwarcie mówią o możliwości utraty zdrowia, równocześnie namawiając do głodowania i podając szereg powodów, dla których mimo wszystko warto to robić.

Znakiem rozpoznawczym w życiu codziennym jest czerwona (a w przypadku bulimiczek fioletowa) bransoletka/nitka noszona na prawym nadgarstku. Nastolatki identyfikujące się z pro-ana nazywają siebie „porcelanowymi motylami” bądź „motylkami”.

Nawiązaniem do pro-ana jest pro-mia – ideologia promująca formę bulimii jako świadomy sposób efektywnego odchudzania. W pro-mia w przeciwieństwie do pro-ana nie krytykuje się samego jedzenia, pod warunkiem, że zawsze jest ono zakończone wywołaniem wymiotów, które mają pozwolić na zachowanie i uzyskanie niskiej wagi bez potrzeby przezwyciężania „napadów głodu”.

 

12